niedziela, 20 lipca 2014

Żywot gałązki... czyli trwanie w Chrystusie albo wyrzucenie w ogień. Wybór należy do ciebie...











             Jesteśmy winnymi gałązkami, które mają wydać owoc. Często jednak skupiamy się na przyjemnej i łatwej stronie "bycia częścią winnego krzewu". A przecież, żeby krzew mógł wydać owoc musi być przycinany, a owoce winnego krzewu są po to, aby je spożyć, a nie aby były piękne. Nie zawsze spożywa się je w całości; często są wyciskane po to, aby powstał sok lub wino. I to jest ostateczne powołanie chrześcijanina, również moje powołanie. Pozwalać kształtować się Ogrodnikowi, aby owoc mojego życia, który jest upragniony przez mojego Ogrodnika nie był kwaśny i odrażający lecz słodki, smaczny, wspaniały, aromatyczny. Co się musi stać, aby wypowiedziane słowo zaistniało w moim życiu? No właśnie... wiele musi się stać! Aby świętość była porywająca musi być związana z codziennym życiem i bardzo widoczna w małych sprawach.