czwartek, 19 czerwca 2014

31 maja 2014

Białą rzodkiew
Margaretki - rosną u nas na łące










Marchew
Buraczki - odmiana opolska









Bób
Cebula









              Ostatnie zasiewy okopowych, podlewanie, odchwaszczanie - oczywiście z motyką, bez żadnej chemii. Już niedługo będziemy jeść swój groszek z ogrodu!

niedziela, 8 czerwca 2014

Syrop (i nalewka) z kwiatów czarnego bzu - zdrowo i smacznie!

          Słońce, piękna pogoda, zapach kwiatów i smak dojrzałych owoców - późna wiosna, lato i ... kawałek jesieni. Potem trzeba dłużej lub krócej czekać na powrót odpowiedniej temperatury i pojawienie się darów natury, które można wykorzystywać w kuchni. Jednak, aby to oczekiwanie było znośne, warto latem trochę popracować, aby zimą w naszej kuchni pachniało oraz abyśmy mogli wzmocnić nasz organizm w czasie zimowych jesiennych i zimowych infekcji.
Przepis na syrop z kwiatów czarnego bzu
           
30-40 baldachów bzu czarnego
1 kg cukru
sok z 1-3 cytryn
1-1,5 l wody

           Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop,  odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
         Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i sokiem z cytryny i wrzątkiem  (choć ja zalewam trochę przestudzoną wodą) zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.
          W podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny. Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)
Właściwości czarnego bzu oraz przepis na nalewkę - kliknij poniżej...

Walka ze ślimakami...

            Jak wszystkim wiadomo, od kilku, kilkunastu lat w Polsce rozprzestrzeniło się paskudztwo, które niszczy uprawy ogrodnicze w Polsce. Najwięcej ślimaków bezmuszlowych jest oczywiście w terenach i w okresach większego nawilgocenia. Wtedy ogrodnik ma do wyboru: walczyć ze ślimakami sposobami chemicznymi (zdecydowana skuteczność i druzgoczący wpływ na walory zdrowotne roślin, ogromna kancerogenność spożywanych produktów, do których przedostały się substancje z tych "cudownych specyfików"|) lub uzbroić się w cierpliwość i walczyć metodami mechanicznymi, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się codzienne zbieranie ślimaków. 
        Największym sprzymierzeńcem w walce ze ślimakami jest słońce! Mimo, iż nadal są regiony w Polsce, gdzie w tym roku spadło mało deszczu w maju i w czerwcu, to my czekaliśmy na mocniejsze dogrzanie. I doczekaliśmy się w końcu! Do dnia 31 maja 2014 ślimaki zdążyły spałaszować co najmniej 7 sadzonek cukinii, wiele sadzonek dyni oraz dwa całe zasiewy kopru, pierwszy zasiew ogórków oraz niejedną grządkę sałaty. Było ich całe mnóstwo. Jak na razie wszystko to, co zostało posiane ostatniego dnia maja pięknie rośnie i mamy nadzieję, że będziemy mogli cieszyć się plonami tychże roślin.
       Przy okazji walki ze ślimakami nasuwa się nie jedno skojarzenie pomiędzy pracą w ogrodzie, a pracą w ogrodzie własnego serca, czy serca dzieci. Nasze wysiłki czynione w tym kierunku, aby dobro wydało owoc często są powstrzymywane czy nawet w ostatniej chwili marnotrawione przez innych ludzi, złego ducha, nas samych. Przypomina to walkę ze ślimakami w naszym ogrodzie. Jednak przychodzi taki moment, w którym walkę wygramy; trzeba determinacji, uporu, trwania w dążeniu do obranego celu. Dzieci świetnie rozumieją tę analogię i mam nadzieję, że zdobędą nowe pokłady motywacji do pracy nad sobą, zwłaszcza, że już niedługo pałaszować będziemy zielony groszek.